24/01/2013

Odrobina luksusu: Juicy Salif

Mały metraż małym metrażem, ale nie samą Ikeą człowiek żyje. Od czasu do czasu warto sprawić sobie jakiś luksusowy drobiazg, ot tak, dla zachowania zdrowia psychicznego. W zależności od tego co kto lubi, mogą to być perfumy, może to być jakieś biżuteryjne cacko, ale ponieważ my się tu w kręgach wnętrzarskich obracamy, to nie sposób nie przywołać ikony designu. Czyli wyciskarki do cytryn Juicy Salif, zaprojektowanej przez Philippe Starcka dla marki Alessi.

 

Juicy Salif
fot. Alessi.com

 

Koń jaki jest każdy widzi. Philippe Starcka można za jego projekty uwielbiać, można znienawidzić, można wreszcie traktować jego twórczość nader wybiórczo, sentymentem obdarzając wyłącznie niektóre spośród jego dzieł. Obok Juicy Salif też trudno przejść obojętnie. To gadżet kojarzący się raczej z filmami SF, imponujący chłodną elegancją i przyciągający wzrok niczym magnes. Z funkcjonalnością obawiam się może być nieco gorzej, ale umówmy się, sam autor był zdania, że wyciskarka ma przykuwać uwagę, prowokować dyskusje, a nie pełnić rolę kolejnego kuchennego sprzętu…

Na miano ikony designu zasłużyła już dawno, ma też swoje miejsce w historii. Można ją spotkać w muzealnych salach, często gości na zdjęciowych dokumentacjach wnętrzarskich magazynów, a choć jest w sprzedaży od ponad dwudziestu lat to nadal robi furorę, nie tylko wśród japiszonów z korpo. Dla zdeklarowanych fanów designu dostępna również w wersji mini.

Jest to jeden z przedmiotów, które choć niewielkich gabarytów, to są w stanie zdominować otoczenie. W jak najbardziej pozytywnym sensie oczywiście. Świetnie się sprawdzi jako pomysł na ślubny prezent. 

Dostępna m.in. za pośrednictwem Fabryki Form, 255 pln i jeden egzemplarz jest Wasz :)

20/01/2013

Trofast- rodzicielskie ‚must have’

Być może powinnam to otagować sławetnym blipowym „wstydliwe wyznania”, ale podoba mi się to, co oferuje IKEA. Relację ceny do jakości ma chyba najlepszą na rynku (a już na pewno najlepszą spośród sieciowych producentów). Wzornictwo- całkiem, całkiem. Wprawdzie nimb kultowości marki powoli wydaje się zanikać i mieszkanie urządzone li i jedynie sprzętem ikeowym to coraz rzadziej powód do dumy, ale nadal tysiące naszych rodaków Ikeę darzą nader ciepłymi uczuciami. Kto ma wątpliwości to zapraszam do nich na zakupy, jeszcze się nie spotkałam ze zjawiskiem pt. IKEA i pusto w sklepie ;)

Ale do rzeczy. Spośród naprawdę wielu genialnych pomysłów i propozycji do wnętrza, jedna wydaje się być pozycją obowiązkową dla posiadaczy małych dzieci. Ponieważ od pewnego czasu w ankietach przy pytaniu o wiek odhaczam rubrykę ’30-40′ to siłą rzeczy większość moich znajomych również jest na etapie posiadania mocno nieletniego potomstwa. I w zasadzie nie kojarzę znajomego/zaprzyjaźnionego domu,  w którym są małe dzieci, a w którym nie ma takiego oto regału:

Trofast

fot. ze strony ikea.com

 

Trofast to mebel wedle mojej oceny wspaniały. Uwielbiany przez rodziców, bowiem w pudełkach mieści się naprawdę dużo dziecięcych klamotów. Sprawdza się znakomicie jako przechowalnia przytulanek, klocków (zwłaszcza klocków Lego), kredek, pisaków, farb, małych zabawek, słowem całego szpeju jaki zwykle poniewiera się po podłodze i z którym doprawdy nie wiadomo co zrobić. Dzieciom pasuje, bowiem jest to mebel na który można się wspinać, można przysiąść na jednym ze ‚schodków’, można również potraktować regał jako sprzęt ułatwiający dostęp do wyżej położonych półek. IKEA standardowo zaleca umocowanie regału do ściany, aby całość nam się znienacka nie przewróciła, ale bez tego problemu być nie powinno, bowiem jest to sprzęt nader stabilny.

Szafka z obu stron wygląda tak samo, więc czy ustawimy ją pod ścianą w ten sposób, czy też obrócimy o 180 stopni większej różnicy nie robi. Pojemniki z tego co pamiętam kupuje się osobno, ma to ten plus że można sobie dowolnie skonfigurować zestaw. Oczywiście mebelek nadaje się nie tylko do pokoju dziecięcego, ale tam spełnia się ekstraordynaryjnie.
Czy polecam? no ba! Czy mam na stanie? oczywiście, i niewielką przesadą będzie jeśli stwierdzę, że życia sobie bez niego nie wyobrażam :)