Wstań, powiedz nie jestem sam, jak lata temu śpiewał pewien pan.
Natemat.pl porusza dziś problem z jakim- o dziwo- zmaga się sporo naszych rodaków cierpiących na miłość do słowa drukowanego. Jeśli nie dysponujemy dużym mieszkaniem w domku bądź w przedwojennej kamienicy, w którym spokojnie możemy wydzielić jeden pokój z przeznaczeniem na zabudowanie tegoż od podłogi do sufitu regałami z książkami, i jeśli jednocześnie nasz księgozbiór liczy sobie więcej niż tysiąc pozycji to mamy problem.
Jak wspominałam niedawno, sposoby na przechowywanie książek to jeden z tematów bardzo dla mnie na czasie. Gdy dowolny tytuł wnętrzarski zaanonsuje taki tekst nie ma zmiłuj, muszę kupić. Zwykle potem tego zakupu żałuję, bowiem biblioteczki prezentowane na fotkach mieszczą tak na oko do 500 książek. Dla książkoholika to tyle co nic, bowiem problem z upakowaniem kilku setek knig wielce skomplikowanym nie jest. Przy – powiedzmy- dwóch tysiącach mamy logistyczną łamigłówkę do rozszyfrowania. Niegłupim rozwiązaniem jest postawienie regałów w dwóch rzędach- pierwszy, przy ścianie stoi sobie spokojnie jak Bozia przykazała, drugi zaś rząd, na szynach, kursuje wzdłuż pierwszego. W tyle upychamy książki mniej potrzebne, rząd z przodu liczy sobie jeden regał mniej niż w tyle, tak by zapewnić dostęp do całego księgozbioru i jeśli tylko strop wytrzyma to jesteśmy uratowani. Jak foteczkę odpowiednią znajdę to zamieszczę, bo bardzo pomysł ten mnie ujął.
Padło słowo: regały. I słusznie, bowiem regały są wielbicielom książek do życia niezbędnie potrzebne. Z doświadczeń zaprzyjaźnionych współuzależnionych wynika, że warto odżałować większy wydatek i zamówić u stolarza solidne, drewniane regały, robione na wymiar. Jeśli jednak nasze małe mieszkanie jest tymczasowym i mamy świadomość że wkrótce będzie można przenieść się z całą biblioteczką do większego pomieszczenia to meble na wymiar sobie odpuśćmy, zdając się na ofertę odpowiednich sklepów.
Skojarzenie numer jeden: IKEA. Na ten raz mówimy IKEA, myślimy Billy. Billy to klasyk. W sam raz na studencką kieszeń (bądź na kieszeń delikwentów na tak zwanym dorobku), pakowany w zgrabne prostopadłościany, nic tylko ładować na samochód i samodzielnie skręcać w domowych pieleszach. Cenowo od 149 zł (wersja czarna lub biała) po 199 zł, mówimy oczywiście o regałach 80x28x202. O takich:
źródło: Ikea.com
Książki teoretycznie zmieszczą się tu w dwóch rzędach, spokojnie można ustawić obok siebie ze trzy takie regały, co da nam w sumie jakieś 27 metrów bieżących książek. Kolankiem upchniemy tam pod półtora tysiąca tytułów, zwłaszcza że jest możliwość dokupienia w sklepie dodatkowych półek. Można też uzupełnić regał o nadstawkę.
Ale uwaga- obciążenie półki do 30 kg.
Mając przyjemność korzystać z regałów Billy od ponad 10 lat obserwuję niestety stały spadek jakości tychże- im nowsze meble, tym półki bardziej się wyginają pod ciężarem książek. Dlatego też kolejne regały to już raczej nie będzie Billy. Jeśli pozostaniemy wierni produktom szwedzkim, to raczej potestujemy serię Hemnes. Wykonana z litego drewna powinna sprawdzić się lepiej niż regał z płyty wiórowej. Cena oczywiście odpowiednio wyższa (499 za regał pojedynczy, niemal 2 tys. za regał o szerokości 270 cm) ale półki powinny więcej wytrzymać:
źródło: Ikea.com
Gdy Ikei pod ręką niet, to – parafrazując starą reklamę- jak dobrze, że Jysk jest tak blisko. Na temat jyskowych mebli generalnie nie mam najlepszego zdania, ale obiektywnie trzeba przyznać, że stosunek ceny do jakości jest całkiem uczciwy. W ofercie mają pięciopółkowy regał Lars (płyta wiórowa plus okleina, czyli coś jak Billy. Acz cena wyższa bo 249 zł), ale ciekawie wygląda regał Foxton (499 zł). Wykonany z litej akacji jest nieco szerszy (90 cm) i głębszy (35 cm) niż Billy, gdyby tak postawić kilka pod ścianą efekt mógłby być niezły.
Lars po lewej, Foxton po prawej, źródło: jysk.pl
A dla bardziej wymagających, ale nie stroniących od meblarskich sieciówek: Meble VOX. Najprostszy regał biblioteczny ma osiem półek, opcjonalnie można uzupełnić go o dostawkę, cena wyższa niż u poprzedników, bo 799 zł, ale mebel też większy (99x35x204) niż wyżej wymienione. Kolorystycznie szału nie ma, wybrać można dowolny kolor pod warunkiem że będzie to orzech.
źródło: meble.vox.pl
Innym dobrym rozwiązaniem jest regał dwustronny, znakomicie dzielący przestrzeń pomieszczenia. Ten dla odmiany oferowany jest wyłącznie w białym kolorze, asymetryczne półki, całość wykonana z płyty laminowanej plus możliwość dokupienia niewielkich skrzynek (999 zł wersja podstawowa regału):
źródło: meble.vox.pl
A na koniec produkt poniekąd powiązany z dzisiejszym tematem. Wprawdzie za dużo książek tam nie zapakujemy, ale też nie takie jest jego przeznaczenie. Powstał raczej z myślą o tych, którzy lubią czytać przed snem:
źródło: meble.vox.pl
Jak mawiają na blipie: #chce.to, mimo że do małego mieszkania średnio się nadaje :)
PS. A propos wnętrz w starych kamienicach, z regałami pod sam sufit. We wrocławskiej kawiarni „Literatka” coś w ten deseń mają, jest wielka szafa, jest pełno książek, jest klimacik.