Naprawdę małe mieszkania dla wrocławskich studentów
Kilka miesięcy temu we wrocławskiej prasie głośno było o projekcie „Starter”. Ktoś bowiem wpadł na znakomity moim zdaniem pomysł i postanowił w dawnym hotelu asystenckim stworzyć specyficzny akademik. Czym miałby się on wyróżnić spośród dziesiątków podobnych lokali? Otóż mieszkania byłyby kupowane na własność. Powierzchnia na kolana nie rzuca, wręcz przeciwnie, bowiem metraż zaczyna się od 11,3 mkw a kończy w okolicach 27 mkw. Cenowo jest całkiem atrakcyjnie (najmniejsze mieszkania poniżej 100 tys. pln), deweloper zapewnia o wysokim standardzie oferowanych nieruchomości. Sądząc po informacjach podanych na stronie internetowej, większość mieszkań jest już zarezerwowana bądź wykupiona.
Co mamy w środku? mieszkania wykończone „pod klucz”. Jeśli wierzyć wizualizacjom na słowo, prezentują się one całkiem przyzwoicie:
Czy ten projekt ma szanse powodzenia? moim zdaniem tak, pod warunkiem że będziemy pamiętać o odgórnych założeniach. Czyli że są to mieszkania dla studentów, względnie dla ludzi dopiero wchodzących w dorosłe życie. Dla Nastii Strzeleckiej z powieści Suworowa ideałem była możliwość spakowania się w żołnierski plecak, krótka piłka: co w rzeczonym plecaku się nie mieściło było zbędne. Zakładam że wśród współcześnie nam żyjących taki ascetyzm jest nieczęsto spotykany, ale też wśród znajomych studentów nadal jest wiele osób dających sobie spokojnie radę z dwoma kubkami, jednym garnkiem, jedną patelnią itd.
Dalej, są to mieszkania dla singli, względnie dla pary. Dwie osoby dorosłe z dwójką dzieci zapewne dałoby się na tym metrażu upchnąć (kolankiem), ale nawet w małym mieszkaniu jakieś minimum komfortu trzeba sobie zapewnić, prawda? Czyli lokum na start, a po zakończeniu studiów albo dalej go odsprzedajemy, albo wynajmujemy kolejnym chętnym a sami przeprowadzamy się do ociupinkę większego mieszkania. Ma to jakiś sens.
Wrocław ma szczęście do eksperymentów mieszkaniowych. Jakiś czas temu czytałam artykuł o panu który urządził się całkiem znośnie na kilkunastu metrach kwadratowych (postaram się odszukać ten tekst, jeśli mnie pamięć nie myl bohaterem był jakiś pracownik naukowy, a cały projekt był zarazem socjologicznym eksperymentem), teraz szansę mieszkania na niewielkiej powierzchni będzie miało kilkadziesiąt kolejnych osób. Owszem, ceny mieszkań we Wrocławiu są nadal koszmarnie wysokie, zwłaszcza w centrum i być może takie właśnie „mini- apartamenty” są najlepszą odpowiedzią na potrzeby rynku. Czy się sprawdzą zobaczymy już niedługo, za niecałe pół roku pierwsi lokatorzy powinni móc się wprowadzać…