14/02/2013

Metody na mały metraż

Przeglądając od dobrych parunastu miesięcy (powoli chyba mogę mówić o kilku latach) moje ulubione czasopisma dostrzegam pewną prawidłowość w udzielanych na ich łamach poradach. Porady dotyczą oczywiście żywotnej kwestii jak powiększyć przestrzeń w małym mieszkaniu. Metod jest co najmniej kilka, niektóre równoznaczne są z małą rewolucją (postarajcie się wyburzyć wszystkie ścianki działowe), większość wymaga przynajmniej minimalnego remontu, a co za tym idzie i nakładów pieniężnych, ale jest jedna rada, genialna w swej prostocie i co za tym idzie często stosowana. Continue reading

04/02/2013

Palety w charakterze mebli

Gdybym miała obstawiać, jaka aktualna moda za kilka lat się zdezaktualizuje to postawiłabym na meble wykonane własnym sumptem z (euro)palet, zwłaszcza takież stoliki. Postawiłabym parę złotych, że za kilkanaście lat reakcją na takie meble będzie zdumienie porównywalne z tym doznawanym podczas oglądania fotek modnych wnętrz z lat osiemdziesiątych. Z fototapetą na pół ściany, pudełkami po zachodnich papierosach ułożonymi w zgrabny stosik i piramidką z puszek po piwie i coli. Też zachodnich.

Sama idea na pierwszy rzut oka uroczo ekologiczna, dodatkowo pozwalająca na dopisanie sobie kilku cennych leveli w zakresie majsterkowania. Na drugi rzut oka podkreśla ona indywidualizm właścicieli, ich nonszalancję, a jeśli jeszcze mają przyjemność mieszkać w lokalu typu loft (lub tradycyjne mieszkanie z nutką industrialną) to takie stoliki naprawdę fajnie wyglądają. Okazuje się jednak, że mrowie a mrowie ludzi wpadło na pomysł zorganizowania sobie takiego stolika, przez co koncepcję indywidualizmu diabli wzięli.

 

legion

 źródło: made.com

 

Koń (europaleta) jaki jest każdy widzi. Najczęściej spotykaną wersją mebla stolik z palety  jest zgarnięcie powyższego, przetarcie papierem ściernym, dołożenie czterech kółeczek w charakterze nóg plus przycięte odpowiednio szkło w charakterze blatu. Można pomalować, można zabejcować, można zostawić w stanie surowym, pełna dowolność.

Ale, ale, okazuje się że nie samym stolikiem z europalet ludzkość żyje. Funkcjonują i nieźle się miewają łóżka, sofy, pufy, a nawet stoły i zagłówki łóżek, wykonane z rzeczonych europalet, i nie jest tak, że rządzą one w mieszkaniach studenckich. Na stronie Pallet Furniture  można przyjrzeć się bliżej pomysłom na takie mebelki, temat poruszała także ostatnio Domosfera.pl

 

28/01/2013

Mistrz porządkowania

Bez konta na Facebooku chyba jednak się nie obędzie, bowiem liczba nader ciekawych zdjęć jaka przewija się przez serwis Zuckerberga jest doprawdy oszałamiająca.

 

A tymczasem na szybko jedna foteczka. GHOST II autorem którego jest Michael Johansson ze szwedzkiego Malmo to propozycja z roku 2009. Ideał w temacie maksymalnego wykorzystania dostępnej przestrzeni użytkowej. Przy okazji kolejnych generalnych porządków wezmę, wydrukuję, przykleję na lodówkę, niech mi będzie inspiracją ;)

 

ghost II

źródło: facebook.com/ArchiElis

27/01/2013

Domek dla studenta. Poniżej 10 mkw

Na okoliczność weekendu taki oto obrazek:

 

bostaderźródło: https://www.facebook.com/architekturawnetrz

Co on przedstawia można rozszyfrować po tytule wpisu- jest to mianowicie widok wnętrza domku, zaprojektowanego przez pewną skandynawską firmę z myślą o studentach. Powierzchnia tegoż apartamentu wynosi mniej niż 9 metrów kwadratowych (8,8 mkw, żeby być precyzyjnym). Oczywiście założenie było takie, że student jak to student, większość czasu spędza na uczelni, imprezach i w bibliotekach (hehe), zaś do domu będzie zaglądał na noc (a i to niekoniecznie). Mamy tu zaplanowaną minikuchnię, jest łazienka z prysznicem, trochę półek. Teoretycznie wygląda to nieźle, acz gdy uświadomimy sobie jak na tym tle prezentuje się dorosły człowiek (klikamy) to już nie jest tak różowo.

Wprawdzie znam studentów mieszkających swego czasu w: garażach, altankach, suterenach czy dosłownie w piwnicach (inwencja właścicieli nieruchomości względem wynajmowania studenciakom lokalu jest nieograniczona), ale taka tyci lokalizacja to jednak pewna przesada. Z drugiej strony, porównując ten domek ze swoim M2 czy M3 człowiek momentalnie stwierdza „uj, rabbi, jaki znów ciasny domek? ja teraz mieszkam w pałacu…”

23/01/2013

Naprawdę małe mieszkania dla wrocławskich studentów

Kilka miesięcy temu we wrocławskiej prasie głośno było o projekcie „Starter”. Ktoś bowiem wpadł na znakomity moim zdaniem pomysł i postanowił w dawnym hotelu asystenckim stworzyć specyficzny akademik. Czym miałby się on wyróżnić spośród dziesiątków podobnych lokali? Otóż mieszkania byłyby kupowane na własność. Powierzchnia na kolana nie rzuca, wręcz przeciwnie, bowiem metraż zaczyna się od 11,3 mkw a kończy w okolicach 27 mkw. Cenowo jest całkiem atrakcyjnie (najmniejsze mieszkania poniżej 100 tys. pln), deweloper zapewnia o wysokim standardzie oferowanych nieruchomości. Sądząc po informacjach podanych na stronie internetowej, większość mieszkań jest już zarezerwowana bądź wykupiona.

Co mamy w środku? mieszkania wykończone „pod klucz”. Jeśli wierzyć wizualizacjom na słowo, prezentują się one całkiem przyzwoicie:

Starter2 Starter1 Starter4 Starter3
fot. materiały prasowe

 

Czy ten projekt ma szanse powodzenia? moim zdaniem tak, pod warunkiem że będziemy pamiętać o odgórnych założeniach. Czyli że są to mieszkania dla studentów, względnie dla ludzi dopiero wchodzących w dorosłe życie. Dla Nastii Strzeleckiej z powieści Suworowa ideałem była możliwość spakowania się w żołnierski plecak, krótka piłka: co w rzeczonym plecaku się nie mieściło było zbędne. Zakładam że wśród współcześnie nam żyjących taki ascetyzm jest nieczęsto spotykany, ale też wśród znajomych studentów nadal jest wiele osób dających sobie spokojnie radę z dwoma kubkami, jednym garnkiem, jedną patelnią itd.

Dalej, są to mieszkania dla singli, względnie dla pary. Dwie osoby dorosłe z dwójką dzieci zapewne dałoby się na tym metrażu upchnąć (kolankiem), ale nawet w małym mieszkaniu jakieś minimum komfortu trzeba sobie zapewnić, prawda? Czyli lokum na start, a po zakończeniu studiów albo dalej go odsprzedajemy, albo wynajmujemy kolejnym chętnym a sami przeprowadzamy się do ociupinkę większego mieszkania. Ma to jakiś sens.

Wrocław ma szczęście do eksperymentów mieszkaniowych. Jakiś czas temu czytałam artykuł o panu który urządził się całkiem znośnie na kilkunastu metrach kwadratowych (postaram się odszukać ten tekst, jeśli mnie pamięć nie myl bohaterem był jakiś pracownik naukowy, a cały projekt był zarazem socjologicznym eksperymentem), teraz szansę mieszkania na niewielkiej powierzchni będzie miało kilkadziesiąt kolejnych osób. Owszem, ceny mieszkań we Wrocławiu są nadal koszmarnie wysokie, zwłaszcza w centrum i być może takie właśnie „mini- apartamenty” są najlepszą odpowiedzią na potrzeby rynku. Czy się sprawdzą zobaczymy już niedługo, za niecałe pół roku pierwsi lokatorzy powinni móc się wprowadzać…