Pierwszym sygnałem, że Święta się zbliżają jest nieszczęsne „Last Christmas”, z pewną taką nieśmiałością serwowane już od początków listopada. Drugim- grudniowe numery wnętrzarskich magazynów, utrzymane w odpowiedniej kolorystyce i prezentujące całkiem fajne koncepcje na świąteczne wieczory. O nich innym razem ;) Trzecim, najprzyjemniejszym znakiem jest nagłe pojawienie się foremek do pierniczków na eksponowanych miejscach.
Foremki do pierniczków przez cały rok kurzą się na sklepowych półkach, pochowane po kątach, a ekspedientki odpytywane na okoliczność ich istnienia we wrześniu czy październiku patrzą na człowieka jak na nieszkodliwego wariata. Ale na przełomie listopada i grudnia dla tych drobiazgów nastają lepsze czasy. Ludzkości przypomina się że Święta tuż tuż, a jeśli ludzkość ma na stanie małoletnich członków rodziny to nie ma bata- trzeba mentalnie nastawić się na pieczenie pierniczków. Czynność to bardzo miła, pozytywnie nastraja człowieka już sam proces powolnego rozpuszczania ingrediencji piernikowej masy, a aromat charakterystycznych przypraw momentalnie poprawia klimat mieszkania. Jasne, też uwielbiam piec pierniczki, choć już ze dwa razy wydawało mi się, że mam tej czynności serdecznie dość i nigdy więcej (ciocia dobra rada podpowiada: nie róbcie ciasta na pierniczki z czterech, a tym bardziej z pięciu kilogramów mąki. To dużo za dużo).
Czy muszę dodawać, że od listopada buszuję po sklepach AGD i jednocześnie sprawdzam, co nowego w moich ulubionych e-sklepach?
IKEA stanęła na wysokości zadania. Oprócz tradycyjnych foremek Drommar w tym roku przygotowała dla wielbicieli pichcenia kolejne drobiazgi:
Drommar. Hiciorem jest łoś, ale wiewiórka też daje radę i ma swoich fanów
Foremki Snokul – jak widać na załączonym obrazku, umożliwiają one lepszą zabawę w składanie z ciastek form przestrzennych. Podejmiecie wyzwanie?
Wałek do wycinania Snokul
Bardzo obiecująco wyglądają też foremki sprzedawane przez Dukę – foremki w kształcie rękawicy, skarpety na prezenty, obowiązkowej choinki, renifera, mikołaja, elfa i prezentu nie są może specjalnie oryginalne, ale akurat w Święta z przyjemnością dostosuję się do tradycyjnych popkulturowych kulinarnych motywów ;)
(Fotografie ze stron IKEA.com/pl oraz dukapolska.com)
Przeczytało mi się dupapolska.com hihi :)
I mnie się kiedyś zdarzyło zrobić ciasto na pierniczki w nadmiarze. Wzięło się największą miskę, jaka była w domu. Micha pomieściła 5 kg mąki. Zamiar był zacny – aby pociechy nie zdołały zjeść wszystkiego ( jak zwykle) jeszcze przed Świętami. Powiadam Wam, nie dały rady. I ciotka w tym miejscu i chwili says: zaprawdę nie poradzicie upiec ich w jeden dzień, a nawet w półtora. Ciotka od tej pory miga się od pieczenia pierniczków, choć to takie miłe zajęcie.